trzy wieki,<br>Gdy zamknął swe powieki,<br>A mój stryjeczny dziad<br>Żył ponad pięćset lat.<br><br>Walczyłem ja w Wenecji,<br>W Hiszpanii, Grecji, Szwecji,<br>Pod Warną i nad Marną,<br>Choć miałem zbroję marną,<br>Mnie w Moskwie Batu-Chan<br>Czterdzieści zadał ran.<br><br>Gdy mi odrąbał głowę,<br>Myślałem: "Już gotowe!"<br>Lecz zbiegli się lekarze,<br>Puszkarze, rusznikarze,<br>Przyszyli głowę znów<br>I - proszę - jestem zdrów!<br><br>W Warszawie Bonaparte<br>Powiedział do mnie żartem:<br>"Do Pyr jedź, Szaławiło,<br>Tam jeszcze cię nie było!"<br>Odrzekłem: "Rozkaz, Sire.<br>Wyjeżdżam dziś do Pyr."<br><br>Przyjeżdżam tam koleją,<br>A w Pyrach już się leją<br>Kozacy i Prusacy,<br>I nasi beliniacy.<br>Pif-paf! Pif-paf