Typ tekstu: Książka
Autor: Kostyrko Hanna
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1928
błoto przykościelnej ulicy. Wspomniał, jak krew zaczerwieniła miejskie kałuże i spływała strugami do rzeki, aż zrudziały jej nurty.
Tym straszniej brzmiała w uszach słuchacza ostatnia zwrotka Kasinej piosenki:

Wianek bierzesz do dom sobie,
kładziesz go na ojca grobie,
płacząc modlisz się za ojca,
co go zabił Krzyżak zbójca...
A w Raduni krwawa woda,
szkoda ojca, życia szkoda...

Od tego wieczoru mistrz Ecelino co dzień niemal przychodził o zmierzchu na Osiek do Wroszów. Słuchał opowieści starego bursztyniarza, słuchał piosenek jego córki, narzekań Wojtka i Stacha. Trzaskał ogień na kominie, cykały świerszcze wśród grubych bierwion domostwa, a on nie spuszczał oczu z pięknej
błoto przykościelnej ulicy. Wspomniał, jak krew zaczerwieniła miejskie kałuże i spływała strugami do rzeki, aż zrudziały jej nurty. <br>Tym straszniej brzmiała w uszach słuchacza ostatnia zwrotka Kasinej piosenki: <br><br>&lt;div1&gt;Wianek bierzesz do dom sobie, <br>kładziesz go na ojca grobie, <br>płacząc modlisz się za ojca, <br>co go zabił Krzyżak zbójca... <br>A w Raduni krwawa woda, <br>szkoda ojca, życia szkoda... &lt;/&gt;<br><br>Od tego wieczoru mistrz Ecelino co dzień niemal przychodził o zmierzchu na Osiek do Wroszów. Słuchał opowieści starego bursztyniarza, słuchał piosenek jego córki, narzekań Wojtka i Stacha. Trzaskał ogień na kominie, cykały świerszcze wśród grubych bierwion domostwa, a on nie spuszczał oczu z pięknej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego