Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
czuła jeszcze niepokoju, ponieważ Dorota z reguły była niepunktualna i niesłowna". Źli na córkę, że ich totalnie lekceważy, zasiedli sami do obiadu o godzinie szesnastej. Godzinę później zatelefonowali do Doroty ponownie, ale i teraz nikt nie odpowiadał.
Zaczęli się zastanawiać, czy należy jechać do starego mieszkania, ale przeważyło racjonalne stanowisko Rafała Z., który stwierdził, że "nie ma sensu jechać, skoro jej tam nie ma".
- Pewnie znowu zapomniała i gdzieś polazła - zastanawiała się pani Jolanta. - A może poszła do koleżanki odrabiać lekcje?
- Raczej wątpię - odpowiedział ojciec Doroty.
Państwo Z. zaniepokoili się na dobre dopiero wówczas, kiedy zrobiło się już późno, a więc
czuła jeszcze niepokoju, ponieważ Dorota z reguły była niepunktualna i niesłowna"&lt;/&gt;. Źli na córkę, że ich totalnie lekceważy, zasiedli sami do obiadu o godzinie szesnastej. Godzinę później zatelefonowali do Doroty ponownie, ale i teraz nikt nie odpowiadał.<br>Zaczęli się zastanawiać, czy należy jechać do starego mieszkania, ale przeważyło racjonalne stanowisko Rafała Z., który stwierdził, że &lt;q&gt;"nie ma sensu jechać, skoro jej tam nie ma"&lt;/&gt;.<br>&lt;q&gt;- Pewnie znowu zapomniała i gdzieś polazła&lt;/&gt; - zastanawiała się pani Jolanta. &lt;q&gt;- A może poszła do koleżanki odrabiać lekcje?&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Raczej wątpię&lt;/&gt; - odpowiedział ojciec Doroty.<br>Państwo Z. zaniepokoili się na dobre dopiero wówczas, kiedy zrobiło się już późno, a więc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego