Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
Po paru krokach tu także zatrzymała ich pionowa, najeżona plątaniną korzeni ściana.
- Niech to diabli porwą - sapnął Szarlej, zawracając. - Nie rozumiem...
- A ja - jęknął Reynevan - boję się, że tak...
- Nie ma wyjścia - warknął demeryt, gdy po raz kolejny utknęli w ślepym zaułku. - Musimy zawrócić i przejść przez cmentarzysko. Szybko, Reinmarze. Raz, dwa.
- Poczekaj - Reynevan schylił się, rozejrzał, szukając ziół. - Jest inny sposób...
- Teraz? - przerwał ostro Szarlej. - Dopiero teraz? Teraz nie ma czasu!
Nad lasem przeleciała z gwizdem następna czerepia kometa i Reynevan natychmiast zgodził się z demerytem. Poszli przez zwałowisko kości. Koń chrapał, szarpał łbem, płoszył się, Reynevan ciągnął go za wodze
Po paru krokach tu także zatrzymała ich pionowa, najeżona plątaniną korzeni ściana. <br>- Niech to diabli porwą - sapnął Szarlej, zawracając. - Nie rozumiem... <br>- A ja - jęknął Reynevan - boję się, że tak... <br>- Nie ma wyjścia - warknął demeryt, gdy po raz kolejny utknęli w ślepym zaułku. - Musimy zawrócić i przejść przez cmentarzysko. Szybko, Reinmarze. Raz, dwa. <br>- Poczekaj - Reynevan schylił się, rozejrzał, szukając ziół. - Jest inny sposób... <br>- Teraz? - przerwał ostro Szarlej. - Dopiero teraz? Teraz nie ma czasu! <br>Nad lasem przeleciała z gwizdem następna czerepia kometa i Reynevan natychmiast zgodził się z demerytem. Poszli przez zwałowisko kości. Koń chrapał, szarpał łbem, płoszył się, Reynevan ciągnął go za wodze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego