wyglądającym panem w wieku lat pięćdziesięciu, który siedział z nami przy jednym stole.<br>Ów pan miał maleńkie, ale bardzo sprytne i ruchliwe oczka, maciupeńki nosek zadarty jak u mopsika, na jego policzkach i brodzie zauważyłem kępki włosów, widomy znak, że golił się niedbale i nie przywiązywał wagi do swego wyglądu Raziły mnie jego brudne paznokcie, lecz piękna Zenobia zdawała się tego nie widzieć i rozmawiała z nim jak ze starym i sympatycznym znajomym.<br>- Przed obiadem zajrzałam do kawiarni w pałacu - opowiadała - i spotkałam tam pana Klausa. Powiedział mi, że ,jutro, a najdalej pojutrze wraca do Niemiec. Ech, szkoda, że wyjeżdża westchnęła