szklanki, szklanki...<br><br><br>Inna wersja<br>- Ech! Pan spłyca problem wszelki,<br>Piwo można pić z butelki<br>I jest lepsze, bo bez pianki,<br>A pan tylko - szklanki, szklanki...</><br><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>DO KOŁTUNA</><br>Jak tylko mąż niewiarołomny<br>Potrafi kochać wierną żonę,<br>Tak lud warszawski, lud niezłomny,<br>Pokochał miasto swe zburzone.<br>I cóż, kołtunie? Nic nie wskórasz<br>Robotą krecią i przebiegłą,<br>Warszawa jest! Warszawski murarz<br>Pokonał cię czerwoną cegłą.<br><br>Wsłuchaj się rankiem w zgiełk ulicy,<br>Przejdź Nowym Światem aż do Trasy,<br>Spójrz, jak wesoło przodownicy<br>Młotami kują nowe czasy.<br>Co tydzień nowe kamienice,<br>Co dzień bieleją nowe tynki -<br>Lud miłujący swą Stolicę,<br>Stolicy składa upominki.<br><br>Przed sześciu laty