Z mgły wyłonił się nowy obraz.<br>Drzewa w środku lata ogołocone z liści. I liście przedwcześnie postarzałe, brunatnym kobiercem zalegające ziemię. Kamienie, co w jednej chwili stały się czarne. Rzeki skute lodem, choć słońce pali skórę.<br>Krąg Mchu. Głazy i wyrastające z nich drzewa też nie żyją. Zamarło tętno Ziemi Rodzicielki.<br>Bo oto w środku świętego miejsca leży martwa kobieta. Ręce rozrzucone na boki, nogi spętane rzemieniem, na pięknej, choć niemłodej twarzy zastygł grymas żalu. Nie strachu, nie bólu, nie nienawiści, lecz żalu, że oto stało się coś, czego odwrócić nikt nigdy nie zdoła. Matka Leśnych Gór, Pani Kręgu Mchu, umarła