Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
się w stadium nieuleczalności. Jeśli natomiast Północny istniał realnie, należało uważnie śledzić wypadki i uzbroić się w cierpliwość.
Droga do pracy zajmowała mu piętnaście minut, a że dochodziła szósta, przyspieszył kroku. Rozświergolenie ptaków ustawało, za to intensywniała zieleń drzew i huk narastał miejski, codzienny. Zygmunt dotarł do podziemnego przejścia przy "Rodzynku", minął otuloną zapachem świeżego chleba piekarnię i znalazł się w centrum, przy ratuszu. Teraz prosto w dół Pieniężnego, obok kina "Polonia". Przeszedł most na rzece Kwaj... che, che, chciałby. Przeszedł przez mostek na Łynie, małej rzeczce, której - sądząc po leniwym nurcie - niespieszno było zniknąć w objęciach siestry Pregoły. Wiła się
się w stadium nieuleczalności. Jeśli natomiast Północny istniał realnie, należało uważnie śledzić wypadki i uzbroić się w cierpliwość.<br>Droga do pracy zajmowała mu piętnaście minut, a że dochodziła szósta, przyspieszył kroku. Rozświergolenie ptaków ustawało, za to intensywniała zieleń drzew i huk narastał miejski, codzienny. Zygmunt dotarł do podziemnego przejścia przy "Rodzynku", minął otuloną zapachem świeżego chleba piekarnię i znalazł się w centrum, przy ratuszu. Teraz prosto w dół Pieniężnego, obok kina "Polonia". Przeszedł most na rzece Kwaj... che, che, chciałby. Przeszedł przez mostek na Łynie, małej rzeczce, której - sądząc po leniwym nurcie - niespieszno było zniknąć w objęciach siestry Pregoły. Wiła się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego