Typ tekstu: Książka
Autor: Fiedler Arkady
Tytuł: Dywizjon 303
Rok: 1942
było widać, ani śladu innych myśliwców, ani nieprzyjaciela.

Piątka, jak stado zagubionych w przestworzach ptaków, leciała dalej w wyznaczonym kierunku, nieustannie nabierając wysokości. Wciąż wyżej, wyżej. Wnet w promieniach słońca znikł lód na szybach: eskadra mogła patrzeć w przód.

Nagle ujrzała! Daleko, jakieś cztery kilometry przed nią, pękały białe bukieciki. Rój pocisków artylerii przeciwlotniczej bijącej poprzez chmury. Z odległości wyglądało to jak dziecięca zabawka, lecz myśliwcy czuli, że była jakaś wzruszająca nuta w tej armatniej czupurności grzejącej na ślepo, zapalczywie, na przekór grubej chmurze.

I jednocześnie widzieli z daleka cel pocisków, wyprawę bombową. Przeszło 60 bombowców w zwartych piątkach leciało kilkaset
było widać, ani śladu innych myśliwców, ani nieprzyjaciela.<br><br>Piątka, jak stado zagubionych w przestworzach ptaków, leciała dalej w wyznaczonym kierunku, nieustannie nabierając wysokości. Wciąż wyżej, wyżej. Wnet w promieniach słońca znikł lód na szybach: eskadra mogła patrzeć w przód.<br><br>Nagle ujrzała! Daleko, jakieś cztery kilometry przed nią, pękały białe bukieciki. Rój pocisków artylerii przeciwlotniczej bijącej poprzez chmury. Z odległości wyglądało to jak dziecięca zabawka, lecz myśliwcy czuli, że była jakaś wzruszająca nuta w tej armatniej czupurności grzejącej na ślepo, zapalczywie, na przekór grubej chmurze.<br><br>I jednocześnie widzieli z daleka cel pocisków, wyprawę bombową. Przeszło 60 bombowców w zwartych piątkach leciało kilkaset
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego