Różo mego życia. Najśliczniejsza, jedyna moja Różo, przebacz nędznikowi. I żegnaj. <br>Adam na początku mówił: panno Ewelino, Potem jednak już zawsze: Elciu. Dwa imiona - dwa życia: pierwsze krótkie i prawdziwe; drugie - wymyślone, długie, nadto długie... Pierwsze - kwiat, miłość i nieszczęście. Drugie: szacunek ludzki, honor, powolna śmierć duszy. <br>- Elciu, Elciu - przedrzeźniała Róża, syczała, aż chrypła z <orig>szydliwości</>. Zdawało się, że tym imieniem chce zbiczować sprawców wszystkiego, co w jej życiu nastąpiło, gdy dla świata przestała być Różą. Adam mrużył oczy, drżał jak pod razami. Wreszcie porwał się, zamachnął dłońmi nad głową, nerwowym, chybotliwym krokiem szybko pobiegł do drzwi. Róża opamiętała się. <br>- Stój