z lęku, że kiedyś on odwróci się i nie zagrodzi drogi do drzwi, a wtedy wyjdziecie, zostawiając - ona swe szafy pełne sukien i pudła z kapeluszami, a ty - zabawki, pianino, sukienki małej tancerki... I pewnego dnia stało się! Ojciec machnął ręką i roześmiał się szyderczo.<br> - Proszę, idź - powiedział, wskazując drzwi.<br> Rozsierdzona Julia wyciągnęła cię z mieszkania... Już po schodach szła coraz wolniej... Jeszcze wolniej wracałyście na górę. Matka przełknęła ślinę, zacisnęła usta. Drzwi były otwarte. Wyniosła, zimna twarz Julii, która stara się nie patrzeć na Hipolita. Zraniona ambicja. Poniżona kobiecość. Zdeptana duma.<br> - I tak cię nienawidzę! - powtarza matka. - Wyprowadzę się jutro