chorzał niewątpliwie z uroki <br>czy zazionięcia.<br>Uroki bywają różne. Zwyczajne, diabelskie oraz najcięższe tatarskie albo tureckie, <br>na które sposobu nie znano. Był środek, owszem, ale trudny do zastosowania: <br>ucapić tego, który urok rzucił, przywlec do chorego (zabezpieczywszy wprzód <br>samego siebie modlitwą i relikwiami), pod groźbą śmierci zmusić do odwołania <br>zaklęcia. Rzecz prosta, można to było stosować tylko w wyjątkowych okolicznościach, <br>gdy wiedziano, kto jest winowajcą, i gdy ów czarownik albo czarownica dali się <br>schwytać i obezwładnić. Pan Sapieha nie wiedział, kto mu niemoc zadał. Niewątpliwie <br>musiało to nastąpić w tatarskich krainach, w których niemało wojował. Nie pamiętał <br>jednak nawet, kiedy słabość się