Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
rozwinięty i z powodzeniem udawałem trzecioklasistę. Nie wykazywałem jednak zbytniego talentu tanecznego i raz po raz deptałem po białych pantofelkach moich partnerek.

- Tańczy pan jak niedźwiedź - mówiła ta, która mi się najbardziej podobała. I kapryśnie wydymała usta, kiedy przyszło jej wykonać ze mną jakąś trudniejszą figurę taneczną.

Nasza nauczycielka, panna Sabina, była wysoka i zasuszona jak strączek chleba świętojańskiego. Dwa przednie zęby wystawały jej o dobre pół cała do przodu, jak gdyby za chwilę miały wyskoczyć z ust, żeby zatańczyć mazura. Okręcała mnie dokoła sapiąć ze zmęczenia i powtarzając bez przerwy: "Raz-dwa-trzy, raz-dwa-trzy, raz-dwa-trzy". Był
rozwinięty i z powodzeniem udawałem trzecioklasistę. Nie wykazywałem jednak zbytniego talentu tanecznego i raz po raz deptałem po białych pantofelkach moich partnerek.<br><br>- Tańczy pan jak niedźwiedź - mówiła ta, która mi się najbardziej podobała. I kapryśnie wydymała usta, kiedy przyszło jej wykonać ze mną jakąś trudniejszą figurę taneczną.<br><br>Nasza nauczycielka, panna Sabina, była wysoka i zasuszona jak strączek chleba świętojańskiego. Dwa przednie zęby wystawały jej o dobre pół cała do przodu, jak gdyby za chwilę miały wyskoczyć z ust, żeby zatańczyć mazura. Okręcała mnie dokoła sapiąć ze zmęczenia i powtarzając bez przerwy: "Raz-dwa-trzy, raz-dwa-trzy, raz-dwa-trzy". Był
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego