Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
tych znienawidzonych kompletów.

Z pomocą przyszedł mi wreszcie przypadek.

Panna Sabina zwykle w przerwie urządzała gry towarzyskie. Tym razem była to zabawa w pocztę.

Siląc się na dowcip napisałem do mojej grymaśnej sympatii: "Minę masz nadętą, jakbyś siedziała na nocniku".

Obrażona dziewczynka poskarżyła się swoim rodzicom. W następną niedzielę panna Sabina kazała nam napisać na kartkach nasze imiona, nazwiska i adresy.

W ten podstępny sposób ustaliła przez porównanie charakteru pisma, że liścik poćhodził ode mnie. A ponieważ prawdopodobnie chciała się mnie pozbyć, jako że nie przynosiłem chluby jej umiejętnościom, skorzystała z pretekstu i odesłała matce pieniądze. Napisała przy tym krótko, że
tych znienawidzonych kompletów.<br><br>Z pomocą przyszedł mi wreszcie przypadek.<br><br>Panna Sabina zwykle w przerwie urządzała gry towarzyskie. Tym razem była to zabawa w pocztę.<br><br>Siląc się na dowcip napisałem do mojej grymaśnej sympatii: "Minę masz nadętą, jakbyś siedziała na nocniku".<br><br>Obrażona dziewczynka poskarżyła się swoim rodzicom. W następną niedzielę panna Sabina kazała nam napisać na kartkach nasze imiona, nazwiska i adresy.<br><br>W ten podstępny sposób ustaliła przez porównanie charakteru pisma, że liścik poćhodził ode mnie. A ponieważ prawdopodobnie chciała się mnie pozbyć, jako że nie przynosiłem chluby jej umiejętnościom, skorzystała z pretekstu i odesłała matce pieniądze. Napisała przy tym krótko, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego