Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
właśnie masz jeszcze dwadzieścia minut. Zjemy prędko i odprowadzę cię do rzeki.
W tej chwili chłopiec kredensowy powrócił z góry i oznajmił, że panicz bardzo przeprasza, ale nie może zejść na kolację.
Pani Romeyowa pozornie nie zwróciła na to uwagi, ale Gabi spostrzegła, że odetchnęła głębiej i jakby z trudnością.
Sala jadalna, wyłożona ciemnym, lśniącym dębem, specjalnie się nadawała do scen tragicznych, toteż Gabi ogarnęły najgorsze przeczucia.
- Czy zanieść paniczowi kolację na górę? - zapytał Michał.
- Nie potrzeba - krótko odparła pani, a potem znowu mówiła do Gabi o rzeczach obojętnych, nie zwracając uwagi na jej błagalne spojrzenia i na wyraźną, choć milczącą, urazę
właśnie masz jeszcze dwadzieścia minut. Zjemy prędko i odprowadzę cię do rzeki. <br>W tej chwili chłopiec kredensowy powrócił z góry i oznajmił, że panicz bardzo przeprasza, ale nie może zejść na kolację. <br>Pani Romeyowa pozornie nie zwróciła na to uwagi, ale Gabi spostrzegła, że odetchnęła głębiej i jakby z trudnością. <br>Sala jadalna, wyłożona ciemnym, lśniącym dębem, specjalnie się nadawała do scen tragicznych, toteż Gabi ogarnęły najgorsze przeczucia. <br>- Czy zanieść paniczowi kolację na górę? - zapytał Michał. <br>- Nie potrzeba - krótko odparła pani, a potem znowu mówiła do Gabi o rzeczach obojętnych, nie zwracając uwagi na jej błagalne spojrzenia i na wyraźną, choć milczącą, urazę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego