Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
jasnooki i płowowłosy chłopaczek - choć ma wszystkie paragrafy za sobą - rumieni się, ociera pot, blednie.
Bez sensu i nadziei, całkowicie daremnie usiłuje bronić swej godności.
Przebaczam mu w końcu.
Więcej: pytam, czy wieczorem po służbie dałby się zaprosić na piwo.
Pląc ze słowa, jąka zastrzeżenia.
Ale przyjmuje zaproszenie jak rozkaz.
Salutuje starannie.
Jakież ma niesłużbowe plecy, kiedy rusza w swoją stronę.
Po ośmiu godzinach słońca mam już skórę o barwie ciemnego orzecha.
Opalenizna zmywa ze mnie starość i szarość.
Wieczorem w "Koralu" p lutonowy pije pierwsze trzy piwa siedząc niemal na baczność.
Po czwartym wpierw opowiada o swojej dziewczynie, potem ośmielony
jasnooki i płowowłosy chłopaczek - choć ma wszystkie paragrafy za sobą - rumieni się, ociera pot, blednie.<br>Bez sensu i nadziei, całkowicie daremnie usiłuje bronić swej godności.<br>Przebaczam mu w końcu.<br>Więcej: pytam, czy wieczorem po służbie dałby się zaprosić na piwo.<br>Pląc ze słowa, jąka zastrzeżenia.<br>Ale przyjmuje zaproszenie jak rozkaz.<br>Salutuje starannie.<br>Jakież ma niesłużbowe plecy, kiedy rusza w swoją stronę.<br>Po ośmiu godzinach słońca mam już skórę o barwie ciemnego orzecha.<br>Opalenizna zmywa ze mnie starość i szarość.<br>Wieczorem w "Koralu" p lutonowy pije pierwsze trzy piwa siedząc niemal na baczność.<br>Po czwartym wpierw opowiada o swojej dziewczynie, potem ośmielony
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego