Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
coraz to większy akwen fala, którą dostaję, daje się zdrowo we znaki. W którymś z gwałtownych szkwałów poganiany przez koniec bomu, toczę się po pokładzie i tracę czapkę. Jasna, najjaśniejsza cholera! Moja wspaniała czapka. Lądowa! Ta sama, w której fotografowała mnie amerykańska telewizja i w której figurowałem na pierwszej stronie "San Francisco Chronicle". Klnę paskudnie, podczas gdy owa fantastyczna lądowa niknie wkręcana przez czarne wiry - specjalność Tokio Wan.
W całej 12 tysięcy mil liczącej podróży straciłem ze sprzętu jedynie dwie czapki. Obie w Zatoce Tokio, obie niemal w tym samym miejscu. Chyba stało się to nie bez przyczyny. Każdy przyzna, że
coraz to większy akwen fala, którą dostaję, daje się zdrowo we znaki. W którymś z gwałtownych szkwałów poganiany przez koniec bomu, toczę się po pokładzie i tracę czapkę. Jasna, najjaśniejsza cholera! Moja wspaniała czapka. Lądowa! Ta sama, w której fotografowała mnie amerykańska telewizja i w której figurowałem na pierwszej stronie "San Francisco Chronicle". Klnę paskudnie, podczas gdy owa fantastyczna lądowa niknie wkręcana przez czarne wiry - specjalność Tokio Wan.<br> W całej 12 tysięcy mil liczącej podróży straciłem ze sprzętu jedynie dwie czapki. Obie w Zatoce Tokio, obie niemal w tym samym miejscu. Chyba stało się to nie bez przyczyny. Każdy przyzna, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego