Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
nie urodzić, a urodziwszy się, lepiej było
od razu umrzeć...
- Czyżby? - żachnąłem się, gotów natychmiast wyszydzić ów sąd.
- To Seneka.
Nie jestem aż taki mądry... - powiedział.
- No dobrze.
Skończmy z tym.
Zapal sobie papierosa i mówmy o czym innym.
Niedługo będzie obiad.
- Sam tak kiedyś uważałem, nic nie wiedząc o Senece, wierzysz mi?
- Proszę cię, dość na dzisiaj - podniósł obie dłonie pięknym
gestem rabinów, płynniejszej nie uświadczysz gestykulacji.
- Powiem ci jeszcze coś o Tęgawku, naszym pielęgniarzu.
W ogóle to półanalfabeta.
Gdybyś kiedyś zobaczył, jak on się mozoli nad spisywaniem
raportu...
Śmiech pusty i litość ogarnia!
Myślę, że właśnie ta poranna godzina
nie urodzić, a urodziwszy się, lepiej było<br>od razu umrzeć...<br> - Czyżby? - żachnąłem się, gotów natychmiast wyszydzić ów sąd.<br> - To Seneka.<br> Nie jestem aż taki mądry... - powiedział.<br> - No dobrze.<br> Skończmy z tym.<br> Zapal sobie papierosa i mówmy o czym innym.<br> Niedługo będzie obiad.<br> - Sam tak kiedyś uważałem, nic nie wiedząc o Senece, wierzysz mi?<br> - Proszę cię, dość na dzisiaj - podniósł obie dłonie pięknym<br>gestem rabinów, płynniejszej nie uświadczysz gestykulacji.<br> - Powiem ci jeszcze coś o Tęgawku, naszym pielęgniarzu.<br> W ogóle to półanalfabeta.<br> Gdybyś kiedyś zobaczył, jak on się mozoli nad spisywaniem<br>raportu...<br> Śmiech pusty i litość ogarnia!<br> Myślę, że właśnie ta poranna godzina
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego