głodu. Znalazł go w piwnicy, uwięzionego w rurze - dla żartu - przez robotników kończących budowę bloku.<br>Z lekarzem walczyliśmy o życie kota dość długo, a kiedy stanął na nogi, stał się wrogiem, przekleństwem, zmorą i głównym rywalem mojego męża. Bo tak jak mnie Kuba kochał, tak jego nienawidził. Z wzajemnością, zresztą. Sikał mu w buty, kieszenie kurtek wiszących na krzesłach, obsikiwał należące do niego przedmioty. Wieczorem rozwalał się na łóżku obok mnie na miejscu Edwarda, a kiedy ten przychodził z łazienki, Kuba, z groźnym pomrukiem, ociągając się, ustępował miejsca, kładąc się po mojej stronie łóżka, najchętniej na mojej głowie, reagując histerycznie na