Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
było poznać, że o tym typie nic nie wie.
- Nazywa się Jurzyniec. Jerzy. Orneta, adresu nie pamiętam. Był w notesie, a sejf wyczyścili. Ale to dziura, każdy każdego zna... Znajdziecie. Tyle że nie warto. On nie robi dla Skarpety. Nie ma z tym nic wspólnego. To taki... poczciwina.
- Sprawdzimy go. Skarpetę też.
- Gówno mu zrobicie - powiedział po chwili Wesołowski. Nie zabrzmiało nawet szczególnie gorzko.
- Czternaście - zerknęła na zegarek dziewczyna. - Słuchaj, może jednak... Gdyby przywiązać nić do tych drutów i szarpnąć... Zawsze to jakaś szansa.
Kiernacki łyknął z butelki.
- Idź na dół. Ja się wszystkim zajmę.
- To znaczy... co? - nie ruszyła się
było poznać, że o tym typie nic nie wie.<br>- Nazywa się Jurzyniec. Jerzy. Orneta, adresu nie pamiętam. Był w notesie, a sejf wyczyścili. Ale to dziura, każdy każdego zna... Znajdziecie. Tyle że nie warto. On nie robi dla Skarpety. Nie ma z tym nic wspólnego. To taki... poczciwina.<br>- Sprawdzimy go. Skarpetę też.<br>- Gówno mu zrobicie - powiedział po chwili Wesołowski. Nie zabrzmiało nawet szczególnie gorzko.<br>- Czternaście - zerknęła na zegarek dziewczyna. - Słuchaj, może jednak... Gdyby przywiązać nić do tych drutów i szarpnąć... Zawsze to jakaś szansa.<br>Kiernacki łyknął z butelki.<br>- Idź na dół. Ja się wszystkim zajmę.<br>- To znaczy... co? - nie ruszyła się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego