Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 5
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
mówi: - Dzięki Bogu, że jesteście, wydawało mi się, że jestem tu bardzo długo. Podajemy środki wzmacniające, gorącą herbatę, przygotowujemy się do transportu - wiążemy linę do akii w "ósemkowe kolucha", ażeby było łatwiej ciągnąć. W świetle zapalonych pochodni widzimy, że pechowa turystka ma na spodnie nałożone grube skarpety z owczej wełny. Skarpety te były "obrane śniegiem", tworząc grubą powłokę zlodowaciałego, nabitego w wełnę śniegu i kuleczek lodu. Skarpety owe ważące sporo i utrudniające marsz, dały się porządnie we znaki wycieńczonej turystce.
Po włożeniu do górskiej łódki rozpoczęliśmy transport w kierunku Turbacza. Jest północ, kiedy dochodzimy do schroniska, wnosimy ośnieżoną akię do holu
mówi: - Dzięki Bogu, że jesteście, wydawało mi się, że jestem tu bardzo długo. Podajemy środki wzmacniające, gorącą herbatę, przygotowujemy się do transportu - wiążemy linę do akii w "ósemkowe &lt;dialect&gt;kolucha&lt;/&gt;", ażeby było łatwiej ciągnąć. W świetle zapalonych pochodni widzimy, że pechowa turystka ma na spodnie nałożone grube skarpety z owczej wełny. Skarpety te były "obrane śniegiem", tworząc grubą powłokę zlodowaciałego, nabitego w wełnę śniegu i kuleczek lodu. Skarpety owe ważące sporo i utrudniające marsz, dały się porządnie we znaki wycieńczonej turystce.<br>Po włożeniu do górskiej łódki rozpoczęliśmy transport w kierunku Turbacza. Jest północ, kiedy dochodzimy do schroniska, wnosimy ośnieżoną akię do holu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego