na dziobie do rzucenia, lina holownicza, środki sygnalizacyjne, kompas, kot - czy kot na pewno jest na burcie, czy jest na lince, samemu zapiąć pas bezpieczeństwa... Wszystko to nie trwa nawet minuty. Luzuję cumę, jednocześnie podnosząc w górę genuę. Polecieliśmy,<br> Nikt mnie nie żegna. Jestem sam. Tak właśnie, jak to lubię. Skupiony, za wszystko odpowiedzialny, bez zbędnych rad i pomocy. Kątem oka widzę Lin-Lin, uśmiecha się zza szyby swą pomarszczoną niczym pieczone jabłko twarzą. Ile może mieć lat - siedemdziesiąt, osiemdziesiąt? Może więcej. W Japonii ludzie nie przestają pracować, póki żyją.<br> W tyle pozostaje mały, zatłoczony i zasmolony pyłem i dymem, gonionym