i wina bez miary. Będziemy pić jak smoki. Trzeba zapić te trzy nieudane pokolenia. Ja jeszcze będę może rewolucyjnym admirałem, ale tamci: brrr - co za degrengolada!<br> Typowicz, Widmower i Ewader zasiadają do stolika, zostawiając miejsce na wprost widowni dla Ojca; Typowicz tyłem do widowni, Ewader na lewo, Widmower na prawo. Słabe salwy maszynowych karabinów i daleki huk wystrzałów ciężkiej artylerii<br> OJCIEC<br> do Jana, który stoi we drzwiach<br>Janie, jeszcze jedno. Przyprowadzisz nam do kolacji te panny, wiesz - te, do których chodziliśmy z paniczem.<br> JAN<br>Ale czy zechcą w taki czas piekielny?<br> OJCIEC<br>Zechcą na pewno, obiecaj im, co chcesz.<br> Jan exit