jego recytacje do redakcyjnego kosza zapomnień, od czasu do czasu tylko, stąd czy zowąd, wycinając słowo, czasem pół słowa, a czasem przecinek, by skleiwszy je <orig>syndetikonem</> wysączonym z własnego <orig>abdomenu</>, posłać pod prasę, która resztki utworu Drugiego Asystenta wtłoczy w pamięć tysięcy efemeryd, abonowanych przez szanujące się osoby z towarzystwa.<br> Smutnie pogrążony w swych niewesołych myślach zbliżał się powoli do skrzyżowania, nie wiedząc wciąż jeszcze, czy skręci w lewy dół, czy w prawą górę, gdy wtem usłyszał przed sobą głos znajomy, a jak gdyby obcy:<br> - Pan tu, panie kolego! Doskonale się składa. Zrządzenie opatrzności. Objawienie, można by powiedzieć.<br> Drugi Asystent prof