Gutkowski, rozstrzelany przez Niemców, był chyba psychopatą, bo nie tylko uważał statystykę za królową nauk, ale dręczył studentów, każąc im wypisywać na tablicy matematyczne wzory. Jednak egzamin zdaliśmy i żadnych trudnych przedmiotów nie zostało już aż do dyplomu, więc na czwartym roku prawa oddawaliśmy się nieskończonym rozmowom. O marksizmie i Sowietach, bo Draugas (towarzysz), jak go nazywałem, był sowietologiem zawołanym, ale wobec tamtego ustroju sceptycznym.<br> Czwarte piętro domu akademickiego pamiętam jako szczęście. I jeszcze jedno trzeba dodać. Dotychczas nie pojmuję, jak to było możliwe bez udziału jakiejś siły nadprzyrodzonej, która może albo sprawić, że stajemy się niewidzialni i przechodzimy strzeżone bramy