Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
jakby czymś zażenowana, ręką wyrazi, że trzeba staruszka zostawić.
Wstał Hans, ale czuł rosnącą w sobie nieufność... Ta nagła senność Szubadki, i to w najważniejszym momencie. To zmieszanie Gerty. Podziękował jej szeptem. Mijając bufet, uścisnął spoconą rękę Franca. Gówniarzerii już nie było. Przy stołach pod ścianą nadal siedziało kilku starszych. Spod krokodylich powiek patrzyli, jak szedł środkiem izby "profesor nietutejszy".
Na plebanii zastał ciszę niedzielnego popołudnia. W pokoju jakoś machinalnie ominął piec i podszedł do okna. Zanim zdążył je otworzyć, spojrzał. Na ścieżce przy ulach, ksiądz Joachim. Idzie, teraz zawrócił. Jasną plamą odbija od sutanny brewiarz trzymany przy piersi.
Patrzył Hans
jakby czymś zażenowana, ręką wyrazi, że trzeba staruszka zostawić. <br>Wstał Hans, ale czuł rosnącą w sobie nieufność... Ta nagła senność Szubadki, i to w najważniejszym momencie. To zmieszanie Gerty. Podziękował jej szeptem. Mijając bufet, uścisnął spoconą rękę Franca. Gówniarzerii już nie było. Przy stołach pod ścianą nadal siedziało kilku starszych. Spod krokodylich powiek patrzyli, jak szedł środkiem izby "profesor nietutejszy". <br>Na plebanii zastał ciszę niedzielnego popołudnia. W pokoju jakoś machinalnie ominął piec i podszedł do okna. Zanim zdążył je otworzyć, spojrzał. Na ścieżce przy ulach, ksiądz Joachim. Idzie, teraz zawrócił. Jasną plamą odbija od sutanny brewiarz trzymany przy piersi. <br>Patrzył Hans
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego