ich zapachu, nie był pewny, czy taką fryzurę w ogóle się myje. Ostrożnie dotknął ich policzkiem. To jak kłosy zboża, trochę jak pszenica, a może jakaś trawa - przyszło mu do głowy. Dotknął ich opuszkami palców. Raczej kłosy trawy, ostrej, nadmorskiej. Ona wolno się odwróciła. Ich twarze znalazły się naprzeciw siebie. Spojrzeli sobie w oczy. Hehe zbliżył usta do jej ust. Poczuł we włosach dłoń Many, odsunął się od niej, spojrzał jej w oczy, zupełnie nieprzytomne, zmącone gwałtownie idącą do góry temperaturą, jeszcze minuta czy dwie, a białko w nich się zetnie, jak w jajku na patelni.<br>Hehe dotknął warg Many ustami, musnął