są fałszywe. Tak samo jak akt zgonu Jerzego.<br>- Więc... więc gdzie się urodziłam?<br>- W Albuquerque, w stanie Nowy Meksyk. A Wiktor nie ma żadnego sklepiku w Chicago. To znaczy sklepik istnieje, owszem, i Wiktor figuruje w papierach jako właściciel, ale sam nigdy tam nie był. Sklep to tylko skrzynka kontaktowa. Sprzedawca odbiera listy, a kiedy ktoś pyta o Wiktora, mówi, że wyjechał. I pytającym zaczyna się natychmiast interesować FBI. Bo Wiktor pracuje dla rządu, prowadzi bardzo tajne badania... Nie, poczekaj, lepiej zacznę od początku, od poznania trzech braci Sieciechów. Wreszcie wyrzucę to z siebie. Dotąd, ilekroć pytałaś o Jerzego, wolałam milczeć