Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i elegancki sędzia Grabar - był bardzo niekłopotliwy, gdyż cały dzień spędzał poza domem. Jego wymagania ograniczały się do butelki piwa, którą Aniuta stawiała mu co wieczór na nocnym stoliku.

Pewnego dnia, późną jesienią zjawiła się wreszcie Polina.

- Wiem, wiem - wołała wchodząc do pokoju - jestem wstrętna niewdzięcznica! Jestem prosię! Zupełne prosię! Sto razy wybierałam się do państwa. Ale tyle miałam spraw, musiałam zdawać jakiś głupi egzamin... Trochę także chorowałam... Słowo daję... Proszę już nic nie mówić na ten temat... Przyznałam się sama bez bicia... No i jeszcze jedna rzecz, która mi zajęła dużo czasu...

Patrzyłem na nią urzeczony jej świeżością, głosem, gestykulacją
i elegancki sędzia Grabar - był bardzo niekłopotliwy, gdyż cały dzień spędzał poza domem. Jego wymagania ograniczały się do butelki piwa, którą Aniuta stawiała mu co wieczór na nocnym stoliku.<br><br>Pewnego dnia, późną jesienią zjawiła się wreszcie Polina.<br><br>- Wiem, wiem - wołała wchodząc do pokoju - jestem wstrętna niewdzięcznica! Jestem prosię! Zupełne prosię! Sto razy wybierałam się do państwa. Ale tyle miałam spraw, musiałam zdawać jakiś głupi egzamin... Trochę także chorowałam... Słowo daję... Proszę już nic nie mówić na ten temat... Przyznałam się sama bez bicia... No i jeszcze jedna rzecz, która mi zajęła dużo czasu...<br><br>Patrzyłem na nią urzeczony jej świeżością, głosem, gestykulacją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego