Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
posłusznie wyszedł na drogę.
- W porządku, dziadku - zawołałem. - To jeszcze nie koniec.
Odwrócił głowę. Pytał mnie wzrokiem, czy nie spróbować dać nura. Pokręciłem przecząco głową. Zgarbił się i bez oporu szedł z cywilem w stronę dudniącego helikoptera.
- Niech dziadek z nimi nie rozmawia i na nic się nie zgadza! - zawołałem.
- Stul pysk - powiedział cywil. Rastafiński stanął w otwartych drzwiach po drugiej stronie wozu.
- Dogadajmy się - powiedziałem.
Przyglądał mi się nad wyraz nieżyczliwie. Pchnięciem ręki zatrzasnął drzwiczki.
Krótko szczeknął, żebym wysiadał. Cywil obszukał mnie metodycznie, kiedy leżałem na masce z szeroko rozstawionymi nogami. Wyjął kluczyki ze stacyjki, z rozmachem rzucił je między
posłusznie wyszedł na drogę. <br>- W porządku, dziadku - zawołałem. - To jeszcze nie koniec. <br>Odwrócił głowę. Pytał mnie wzrokiem, czy nie spróbować dać nura. Pokręciłem przecząco głową. Zgarbił się i bez oporu szedł z cywilem w stronę dudniącego helikoptera.<br>- Niech dziadek z nimi nie rozmawia i na nic się nie zgadza! - zawołałem. <br>- Stul pysk - powiedział cywil. Rastafiński stanął w otwartych drzwiach po drugiej stronie wozu.<br>- Dogadajmy się - powiedziałem.<br>Przyglądał mi się nad wyraz nieżyczliwie. Pchnięciem ręki zatrzasnął drzwiczki.<br>Krótko szczeknął, żebym wysiadał. Cywil obszukał mnie metodycznie, kiedy leżałem na masce z szeroko rozstawionymi nogami. Wyjął kluczyki ze stacyjki, z rozmachem rzucił je między
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego