siostra, a którą być może kładła tu żona ze staruszkiem od sztukwarku.<br>Tu było najgorzej, bo wyżej, parę kroków zaledwie, stali towarzysze z komitetu. Na nich właśnie tajniaki wskazywały palcami golędziniakom i ci parli po swoje dwie dychy od takiej głowy, tratując ludzi, co padli. A padł już Janek i Świderski, i Kubiak, i Wawruszko. Ten jeszcze się czołgał. Szczęsny, robiący teraz szpadlem, rzucił się do chłopca, ale dostał w pierś i sam runął. Zanim jednak poszli po nim, ujrzał wysoko nad sobą zdumione oko zegara i wzniesioną rękę Weronki z kamieniem nad wieżą.<br><tit>Rozdział dwudziesty czwarty</><br>Przeszedł most na palcach