Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
ale nie mającego chyba równego w świecie.
Późno, gdy leżę na macie, wsłuchując się w wycie szalejących nad zatoką Tokio demonów, z leżącej trzy piętra niżej ulicy dolatuje dobrze znany głos:
- Jakimooo, jakimooo. Jakimooooooo...
To nie znający znużenia wędrowny sprzedawca toczy swój ubogi wózek wśród nocy i zawiei.
- Jakimooo, jakimooooo...
Świst pary wylatującej z piecyka pomaga mu reklamować towar - gorące pieczone bulwy. Słodkie bulwy jakimo.
- Jakimooo, jakimooo...
Z trudem idzie pod wiatr wózek z ukrytymi przed demonami wichru ciepłem i słodyczą jakimo. Zapewne dobrze wie, co to jest gorycz, sprzedawca słodkich jakimo.
Kot pcha się do śpiwora prąc łbem naprzód, jakby
ale nie mającego chyba równego w świecie.<br> Późno, gdy leżę na macie, wsłuchując się w wycie szalejących nad zatoką Tokio demonów, z leżącej trzy piętra niżej ulicy dolatuje dobrze znany głos:<br> - Jakimooo, jakimooo. Jakimooooooo...<br> To nie znający znużenia wędrowny sprzedawca toczy swój ubogi wózek wśród nocy i zawiei.<br> - Jakimooo, jakimooooo...<br> Świst pary wylatującej z piecyka pomaga mu reklamować towar - gorące pieczone bulwy. Słodkie bulwy jakimo.<br> - Jakimooo, jakimooo...<br> Z trudem idzie pod wiatr wózek z ukrytymi przed demonami wichru ciepłem i słodyczą jakimo. Zapewne dobrze wie, co to jest gorycz, sprzedawca słodkich jakimo.<br> Kot pcha się do śpiwora prąc łbem naprzód, jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego