Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
przecież z osady, z roboty, bez zezwolenia, jakże wlec za sobą lamentującą czeredę. Jeśli go przydybią, może być bardzo niedobrze. To poskutkowało. Stojąc w progu spojrzał jeszcze raz na zapłakane twarze i bezradnie do nich się uśmiechnął spod czarnych wąsików, po czym spiesznie zamknął drzwi ziemianki.


We troje, przy czym Sybirak trzymał się o kilka kroków z tyłu, przeszli nie rzucając się w oczy przez osadę. Zosia dla niepoznaki niosła Staszkowy tobołek, w którym było trochę bielizny i sucharów, przemknęli przez most na drugą stronę rzeki i przycupnęli w rowie pod nasypem kolejowym, czekając na pociąg, który przed siódmą wieczorem szedł
przecież z osady, z roboty, bez zezwolenia, jakże wlec za sobą lamentującą czeredę. Jeśli go przydybią, może być bardzo niedobrze. To poskutkowało. Stojąc w progu spojrzał jeszcze raz na zapłakane twarze i bezradnie do nich się uśmiechnął spod czarnych wąsików, po czym spiesznie zamknął drzwi ziemianki.<br><br><br>We troje, przy czym Sybirak trzymał się o kilka kroków z tyłu, przeszli nie rzucając się w oczy przez osadę. Zosia dla niepoznaki niosła Staszkowy tobołek, w którym było trochę bielizny i sucharów, przemknęli przez most na drugą stronę rzeki i przycupnęli w rowie pod nasypem kolejowym, czekając na pociąg, który przed siódmą wieczorem szedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego