z procy,<br> Gdzieś w przestrzenie, aż po krańce nocy,<br> I zawiśli nieruchomo w próżni,<br> Gdzie od gwiazd ich sam Bóg nie odróżni.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>SZAŁAWIŁA</><br>Ze snu, który zamczysku śnił się wieków sporo,<br> Próchnem, rdzą i zmorą,<br>Ze snu, który wrzeciądze przywalił jak głazem,<br> Pleśnią i żelazem,<br>Powstał na przekór Bogu rycerz Szaławiła,<br>Bo choć go czas pognębił - taka moc w nim była.<br> Że chciał zaistnieć znowu<br> Dla łowu i połowu,<br> Dla uciech i dla burz,<br> Dla lądów i dla mórz.<br><br>Jęknął jękiem stuletnim, tęgim jak jęk dzwonu,<br> Z poza swego zgonu,<br>Otrząsnął z siebie z butą kurz, co osiadł suto,<br> Przywdział zbroję