podchodzi się jak do sceny teatralnej w chwili, gdy unosi się kurtyna. Mogę porównywać Brasilię do oglądanego wcześniej indyjskiego Czandigarhu, innego wymyślonego miasta, którego twórca, Le Corbusier, powiedział o stolicy Brazylii: <gap><br>Niedawno jakiś człowiek porwał autobus miejski i wjechał nim po długiej rampie w głąb Palacio da Alvorada, siedziby prezydenta. Szaleniec? Pijany? Nie, zdesperowany biedak, który pragnął zasygnalizować światu prawdę o swojej strasznej egzystencji. Ale przecież świat - zwłaszcza ten najbliższy - doskonale zna prawdę o nędzarzach w stolicy Brazylii. Zresztą nikt nawet z osobistości oficjalnych nie twierdzi, że w najnowocześniejszym mieście obu Ameryk, a może wszystkich kontynentów, panuje sytuacja sielankowa.<br>Cały czas