i, zależnie od pogody lub temperamentu woźnicy, dało się drogę skrócić<br>z dziewięciu dni do siedmiu. W tym samym stuleciu listy z Wrocławia do<br>Norymbergi nosił pieszy pocztylion. Odległość tę pokonywał w pięć dni<br>latem, a zimą w sześć. Była to praca poszukiwana i corocznie zabiegali<br>o nią liczni kandydaci. Szczęśliwiec biegał między Wrocławiem, który w<br>1945 stał się kupą zgliszcz, a Norymbergą, gdzie rok później jedni,<br>winni tego zdarzenia, sądzili innych zbrodniarzy.<br> Lecz czterysta lat wcześniej zajęcie pocztyliona było wymarzone dla<br>mężczyzny zdrowego, silnego i odważnego. Było wspaniałe. Szczególnie<br>latem. Tylko pech mógł postawić na jego drodze złoczyńcę, ciekawego, co