Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
godzin minęło - wzruszył ramionami. - Jak na lokalną stację...
- Ja nie o tym trupie. Tu masz hit dnia. - Nurek jeszcze raz podniósł dłoń. - Jak mi nie dadzą wczasów w Zakopcu, to się wypisuję. I ma być w sezonie, żaden tam listopad.
- Widzicie go, pułkownika... W sezonie do Zakopanego... Co to jest? Sznurek z Bursztynową Komnatą na końcu?
- Nie wiem, jakim cudem ci z policji to przegapili. To drut, bracie pompiarzu. Cieniutki, śliczny drucik. Od rakiety. Chyba mamy odpowiedź w kwestii pożaru. To nie żadne miny. Ktoś załatwił dwa tankowce pepekiem wojsk lądowych. Ależ obciach dla marynarki, co?
***
Szef klubu parlamentarnego SLD nie
godzin minęło - wzruszył ramionami. - Jak na lokalną stację...<br>- Ja nie o tym trupie. Tu masz hit dnia. - Nurek jeszcze raz podniósł dłoń. - Jak mi nie dadzą wczasów w Zakopcu, to się wypisuję. I ma być w sezonie, żaden tam listopad.<br>- Widzicie go, pułkownika... W sezonie do Zakopanego... Co to jest? Sznurek z Bursztynową Komnatą na końcu?<br>- Nie wiem, jakim cudem ci z policji to przegapili. To drut, bracie pompiarzu. Cieniutki, śliczny drucik. Od rakiety. Chyba mamy odpowiedź w kwestii pożaru. To nie żadne miny. Ktoś załatwił dwa tankowce pepekiem wojsk lądowych. Ależ obciach dla marynarki, co?<br>***<br>Szef klubu parlamentarnego SLD nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego