wszystkie i zawiesił na jabłonce. Potraktowałam to w bardzo romantyczny sposób. To było tak, jakby wiatr zabrał mi moją miłość. Tadek później jeszcze się koło mnie w Łodzi kręcił, bo pewnie tam studiował - nie pamiętam, zupełnie nie wiem, bo ja, artystka, głowa zawieruszona w chmurach...</><br><who1>RS: Podczas studiów na Akademii Sztuk Pięknych związała się Pani ze Studenckim Teatrem Satyryków.</><br><who2>K.S.: <q>"Związała się"</> to najlepsze określenie - to było coś więcej niż kabaret, zabawa. To był sposób na życie, na wspólne spędzanie wolnego czasu, bo z tego teatru prawie nie wychodziliśmy, a z drugiej strony nie mielibyśmy do niego wstępu, gdybyśmy nie