Typ tekstu: Książka
Autor: Bahdaj Adam
Tytuł: Wakacje z duchami
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1962
którego bezskutecznie szukał od rana. Zamrugał więc rudymi rzęsami i rzekł zacinając się:
- Ja... ja właśnie... właśnie szukam pana.
- O, bardzo mi miło, żeś nie zapomniał o mnie. - Od rana mam ochotę na lody.
- Dlatego schodziłeś pod basztę?
- Przypuszczałem, że pana tam znajdę.
Baczne spojrzenie małego detektywa objęło całą postać Tajemniczego. Był to człowiek młody, średniego wzrostu, o bystrej, lecz łagodnej, a nawet miłej twarzy. W świetle dziennym nie przypominał wczorajszego, owianego tajemnicą, wyolbrzymionego strachem człowieka z podziemi. Siał teraz na lekko rozstawionych nogach, przechylił głowę i uśmiechał się przekornie.
- A jak wieczorem? Było lekkie trzepanie portek?
Perełka odął się. Detektywowi
którego bezskutecznie szukał od rana. Zamrugał więc rudymi rzęsami i rzekł zacinając się:<br> - Ja... ja właśnie... właśnie szukam pana.<br> - O, bardzo mi miło, żeś nie zapomniał o mnie. - Od rana mam ochotę na lody.<br> - Dlatego schodziłeś pod basztę?<br> - Przypuszczałem, że pana tam znajdę.<br>Baczne spojrzenie małego detektywa objęło całą postać Tajemniczego. Był to człowiek młody, średniego wzrostu, o bystrej, lecz łagodnej, a nawet miłej twarzy. W świetle dziennym nie przypominał wczorajszego, owianego tajemnicą, wyolbrzymionego strachem człowieka z podziemi. Siał teraz na lekko rozstawionych nogach, przechylił głowę i uśmiechał się przekornie.<br>- A jak wieczorem? Było lekkie trzepanie portek?<br>Perełka odął się. Detektywowi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego