Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
pytał, na przykład o adres, co powiedzieć?
- Nic. To znaczy - zająknąłem się - zamierzam trochę pojeździć. Nie zatrzymam się nigdzie na dłużej.
Aby jej wyznać, że jadę do Lazaretto, coś mnie od tego powstrzymało. Najpewniej to, że zapaść się tak pod ziemię, zniknąć wszystkim z oczu, miało w mojej sytuacji powab. Tak czy owak, nie powiedziałem.
Na dworcu odnalazłem księdza przy tym samym stoliku, przy którym siedzieliśmy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Po raz pierwszy, bo cała rozmowa rano - na ponuro! Nastrój nasz nawet do tego stopnia się odmienił, że posypały się żarty. A to ksiądz do mnie, żebym się nie obawiał, że sąsiedzi, którym
pytał, na przykład o adres, co powiedzieć?<br>- Nic. To znaczy - zająknąłem się - zamierzam trochę pojeździć. Nie zatrzymam się nigdzie na dłużej.<br>Aby jej wyznać, że jadę do Lazaretto, coś mnie od tego powstrzymało. Najpewniej to, że zapaść się tak pod ziemię, zniknąć wszystkim z oczu, miało w mojej sytuacji powab. Tak czy owak, nie powiedziałem. <br>Na dworcu odnalazłem księdza przy tym samym stoliku, przy którym siedzieliśmy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Po raz pierwszy, bo cała rozmowa rano - na ponuro! Nastrój nasz nawet do tego stopnia się odmienił, że posypały się żarty. A to ksiądz do mnie, żebym się nie obawiał, że sąsiedzi, którym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego