modlitwą, jak najbielszą Madonnę.<br><br>A gdy będziesz już święta od tych słów miłowania,<br>Ja nie wytrwam w zawiei, co modlitwom się wzbrania<br>I zaczaję się nocą, i podpatrzę cię nagą,<br>I wysmagam twe ciało niewidzialną zniewagą.</><br><br><br><br><div sex="m"><tit>JEST NAS TROJE</><br>Jest nas troje: ja i oczy moje,<br> Spoglądamy ku sobie samotrzeć;<br>Tak się chłodu twego serca boję,<br> Nie wiem, jak do ciebie dotrzeć.<br><br>Zawładnęły życiem moim zmory<br> I trucizny mieszkają w mym chlebie;<br>Jestem chory, jestem bardzo chory<br> Na istnienie bez ciebie.<br><br>Dzień się za dnia między nami mroczy,<br> Noc nie dnieje nigdy między nami,<br>Siedzę obok, patrzę w twoje oczy,<br> A ty