mi się zauważyć, różni się zasadniczo i od naszej Plastycznej Demokracji, i - tu profesor zniżył głos - od systemu tam.<br>Podgurek dłubał w nosie i pilnie oglądał swój biały, krochmalony lewy mankiet. Woynicz-Zabielski odczuł lekki ucisk w skroniach. Wreszcie wybuchł:<br>- A więc co to za kraj? (Znasz-li ten kraj?...)<br>- Taki sobie, przeciętny - odparł Orłowski (Wo die Zitronen blühn).<br>(A Podgurek, poeta, teraz spisywał.)<br>- Ale nie umiarkowany, nie demokratyczny?<br>- Tak.<br>- Tak?<br>- No bo i rzeki, i zwierzęta są tam umiarkowane i demokratyczne.<br>- Ale nie ludzie?!<br>- O nie, prawda, tam nie ma ludzi umiarkowanych, jak u nas.<br>(Więc Podgurek z radości paznokcie obgryzać