miałam, kim oni właściwie są, ale widocznie coś z tego wszystkiego, czego byłam świadkiem, stanowiło dla nich jakieś zagrożenie i popadłszy w histeryczną panikę mogliby mnie rzeczywiście usunąć z tego padołu... Nie, lepiej pamiętać. Mogę pamiętać część, a resztę sobie powoli przypominać...<br>- Wydaje mi się... - powiedziałam z wahaniem, wciąż wzdychając. - Takie jakieś skojarzenie... Mam wrażenie... Mówił do mnie "słuchaj!" "Słuchaj!"<br>- Słuchaj - powtórzył półprzytomnie tłusty.<br>- Słuchaj, co?! - wyrwał się znów ten z oczami i chyba rozczochrany kopnął go pod stołem.<br>- Ja powiedziałam: "Spokojnie, nic nie mów". Bo widziałam, że umiera, i chciałam mu pomóc...<br>Westchnienie, które teraz wydałam z siebie, było szczytem artyzmu