od niego słyszałem, to była wypowiedziana z trudem prośba, bym pozdrowił Ojca Świętego. W polemikach owszem, bywał demagogiem, potrafił ustawić sobie <br>przeciwnika do bicia i strasznie dokopać (bywało nawet, że Jerzy Turowicz kazał mu łagodzić te okrutne teksty lub wręcz ich nie puszczał). Ale nigdy taki nie był w Malachiaszu. Tam był duszpasterzem odpowiedzialnym za tych, co się doń zwracają. (Nigdy nie musiał fingować listów, wymyślać problemów dla Poczty. <br>Nigdy!)Pisarstwem Żychiewicza pewnie ktoś się poważnie zajmie. Sądzę, że choć nieprawdopodobną popularność zdobył Żychiewicz dzięki "Poczcie Ojca Malachiasza", to największą miarę osiągnął później, w tekstach o Starym Testamencie, zwłaszcza w komentarzach do