drugą ściskał sobie ramię <br>w objęciu. Malcy wyli z uciechy. No i tak wszedł na <br>Grubą. A kiedy zjawił się Kaziu z różą, <br>czerwoną przyniósł, mówił, że żółta <br>nie podobała mu się, właśnie Tata odbierał <br>telefon z miasta. Kierowniczka biblioteki dzwoniła. Pamiętała <br>Kazia z jakiejś akademii, wierszyk recytował. I pyta Taty, <br>czy obchodzi imieniny, że chłopcy z Domu róże <br>na placu łamią? Chciała powinszowania składać, <br>podziękował, wyszedł w teren na przegląd wojsk, <br>a tu Kaziu z kwiatkiem maszeruje przez podwórko. Tata <br>kiwnął na niego, Kazia i kwiat zarekwirował, Kaziu po <br>pięciu minutach wyszedł z gabinetu sam, bez botaniki, czerwony <br>jak burak