samej roli sławną Moreno, ale gdzież jej tam było do mojej cioci.<br>Kochała młodzież, która lgnęła do niej jak do najbliższej osoby.<br>Przez jej mieszkanie przewijało się co dzień kilkunastu adeptów sztuki aktorskiej, którzy, uznawszy się za uczniów pani Marii, stworzyli jakby osobne grono w ówczesnym studio teatralnym przy Starym Teatrze. Ci wybitni w późniejszych latach aktorzy i reżyserzy, pełni niepokojów twórczych, a wtedy jeszcze nieporadni, jeszcze pełni kompleksów, biegli do niej jak do najczulszej matki, gdyż potrafiła dawać im zbawienne rady, prostować ścieżki i kształtować osobowości. Ileż czasu poświęcała młodym, którzy jeszcze nie byli otwarci, jeszcze dusili w sobie albo