Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
pana pozwoleniem albo bez, nieważne.
- Proszę. Żądam jednak pokwitowania. Podyktuję panu treść. Ja, Andrzej X, mimo sprzeciwu rządcy Surmy zabrałem z majątku Maleń parę koni, zaprzęg i tak dalej, na własną odpowiedzialność. Poda pan swój adres, miejsce, gdzie się pan zatrzyma, i datę.
- Niesłychane! - krzyknęła pani Krysia. - Uszom nie wierzę!
Temperamenty rosły. Większość była teraz przeciw Surmie. Praktykanci, "narzeczona", Krysia, nawet pani Ina ganili stanowisko kuzyna Borowskiego. W imię czego chce chronić ruchomy majątek, dla kogo? A jednak Surma nie ustąpił. Andrzej nie chciał wystawić pokwitowania. Reidern w ogóle nie zabierał głosu. Obrażeni, żegnając się więcej niż chłodno, opuścili dwór. Szli
pana pozwoleniem albo bez, nieważne.<br> - Proszę. Żądam jednak pokwitowania. Podyktuję panu treść. Ja, Andrzej X, mimo sprzeciwu rządcy Surmy zabrałem z majątku Maleń parę koni, zaprzęg i tak dalej, na własną odpowiedzialność. Poda pan swój adres, miejsce, gdzie się pan zatrzyma, i datę.<br>- Niesłychane! - krzyknęła pani Krysia. - Uszom nie wierzę!<br>Temperamenty rosły. Większość była teraz przeciw Surmie. Praktykanci, "narzeczona", Krysia, nawet pani Ina ganili stanowisko kuzyna Borowskiego. W imię czego chce chronić ruchomy majątek, dla kogo? A jednak Surma nie ustąpił. Andrzej nie chciał wystawić pokwitowania. Reidern w ogóle nie zabierał głosu. Obrażeni, żegnając się więcej niż chłodno, opuścili dwór. Szli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego