Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 7-8
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1964
towarzystwie, jak my...
- Trzeba było zaprosić jakiegoś młodego człowieka dla niej.
- Młodzi ludzie nie lubią teraz spokoju domowego ogniska. Wolą gonić po ulicy i rzucać petardy.
- Nie opowiadaj - ty sam nie możesz żyć bez twego szpitala - wtrąciła żona z konwencjonalną wymówką.
- Na co dzień tak, ale dziś nie.
Zaległa cisza. Trzasnęła zapalniczka. Z daleka doleciał szum przejeżdżającego samochodu. Cisza - mało znana Rowlandowi.
Nagle zadzwonił telefon. W domu lekarza słyszało się ten dźwięk po kilkadziesiąt razy dziennie. Ale tym razem - może jako rażący kontrast - wydawał się przejmujący i bolesny. Wszyscy drgnęli, jakby złapani na gorącym uczynku czegoś niedozwolonego. Po chwili weszła na
towarzystwie, jak my...<br>- Trzeba było zaprosić jakiegoś młodego człowieka dla niej.<br>- Młodzi ludzie nie lubią teraz spokoju domowego ogniska. Wolą gonić po ulicy i rzucać petardy.<br>- Nie opowiadaj - ty sam nie możesz żyć bez twego szpitala - wtrąciła żona z konwencjonalną wymówką.<br>- Na co dzień tak, ale dziś nie.<br>Zaległa cisza. Trzasnęła zapalniczka. Z daleka doleciał szum przejeżdżającego samochodu. Cisza - mało znana Rowlandowi.<br>&lt;page nr=124&gt; Nagle zadzwonił telefon. W domu lekarza słyszało się ten dźwięk po kilkadziesiąt razy dziennie. Ale tym razem - może jako rażący kontrast - wydawał się przejmujący i bolesny. Wszyscy drgnęli, jakby złapani na gorącym uczynku czegoś niedozwolonego. Po chwili weszła na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego