Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
odpowiedział ten w bejsbolówce, a trzech stojących obok kolesi z krokiem po kolana zarechotało.
- Szlachetne zdrowie - wyrecytował ułan - nikt się nie dowie - dodał już nieco ciszej. - Jako smakujesz, aż się zepsujesz - znowu wyższy diapazon.
- Do Krakowa, dziadku, to pociągiem, a nie tramwajem - rzucił ze swojej motorniczówki motorniczy i zamknął drzwi.
Ułan kolejny raz puknął kosturem w tablicę z rozkładem jazdy.
- Na koń, na koń - krzyknął na odjezdnym. Grzecznie uchylił czapki na pożegnanie i dalej czekał na podwodę do Krakowa.
Dopiero wtedy na dobre się ocknął, choć sądząc po słońcu, było już popołudnie. To wszystko przez ten cholerny upał. Wariatom do końca
odpowiedział ten w bejsbolówce, a trzech stojących obok kolesi z krokiem po kolana zarechotało.<br>- Szlachetne zdrowie - wyrecytował ułan - nikt się nie dowie - dodał już nieco ciszej. - Jako smakujesz, aż się zepsujesz - znowu wyższy diapazon.<br>- Do Krakowa, dziadku, to pociągiem, a nie tramwajem - rzucił ze swojej motorniczówki motorniczy i zamknął drzwi.<br>Ułan kolejny raz puknął kosturem w tablicę z rozkładem jazdy.<br>- Na koń, na koń - krzyknął na odjezdnym. Grzecznie uchylił czapki na pożegnanie i dalej czekał na podwodę do Krakowa.<br>Dopiero wtedy na dobre się ocknął, choć sądząc po słońcu, było już popołudnie. To wszystko przez ten cholerny upał. Wariatom do końca
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego