Opodal muzułmańskiego cmentarza, na trójkątnym placu u zbiega ulic Ostroroga i Młynarskiej, chłopcy grali w futbol.<br>Gonili gromadą piłkę toczącą się po przydeptanych badylach.<br>Piłka zrobiona była z ugniecionego w kulę papieru, owiązanego telefonicznym kablem. Mecz obfitował w sensacyjne momenty.<br>W chwili gdy Stacho mijał grających, bramkarz uprzedzając strzał wybiegł na pole karne i rozpaczliwym kopnięciem posłał piłkę poza centrum boiska. Stał tam, przypadkowo zresztą, napastnik tej samej drużyny, zbyt zniechęcony, aby brać udział w gremialnej obronie swojej bramki. Dostrzegł piłkę, oczy mu zabłysły, zastopował wprawnie i poprowadził, jak mógł najszybciej, na bramkę